Wreszcie kawałek dobrej pogody
Nie mogąc się wprost doczekać w miarę ładnej pogody postanowiłem ruszyć dnia 4 stycznia w teren, żeby się trochę przewietrzyć. Tym razem w ruch poszedł rower Merida. Pomimo wietrzyska ruszyłem z werwą.
W planie miałem do zrobienia około 50 km ale w trakcie jazdy analizowałem warunki atmosferyczne, własne samopoczucie i wyszedł z tego dystans ponad 100 km 🙂
Warunki pogodowe bardzo zmienne – to wiało niesamowicie, to padał ostro śnieg to świeciło piękne słoneczko.
Nie ma to jak ruch. Pomimo walki z pogodą przejażdżkę zaliczam do udanej. W sumie to nie czas i pora jeszcze na takie „setki” ale trzeba korzystać z każdej wolnej chwili.