Trzeba się ruszać, żeby nie zardzewieć
Calpe 1750 km – 9 wyjazdów i suma przewyższeń ==>>12 855 m
10.03.2024 Calpe – 101,19 km ==>>1113 m
11.03.2024 Calpe – Barcelona 501,38 km ==>>2787 m
13.03.2024 Barcelona – El Perello 159,49 km ==>>1418 m
14.03.2024 El Perello – Valencja 211,96 km ==>>1073 m
15.03.2024 Valencja – Calpe 127,56 km ==>>566 m
Ja ładuję akumulatory po wycieczce 1000 km Calpe – Barcelona – Calpe.
Moje wrażenia z trasy Calpe – Barcelona – Calpe:
☆ wyjechałem z Calpe w poniedziałek 11 marca parę minut po 8 rano z planem na pokonanie odcinka 500 km do Barcelony bez spania, non stop.
W Barcelonie byłem około godziny 18.40 i znalezienie miejsca do spania zajęło sporo czasu;
▪︎ powrót z Barcelony podzieliłem na 3 odcinki:
– Barcelona – El Perello 160 km
– El Perello – Valencja 212 km
– Valencja – Calpe 128 km
Jadąc nocą wyobrażałem sobie, że będzie bezwietrznie ;-( Otóż nic bardziej mylnego. Wiało że hej.
☆ drogi są w rewelacyjnym stanie i są wręcz stworzone dla rowerzystów. Szerokie pasy idealnie oznakowane. Zjazdy z tras, rozjazdy musiał planować ktoś komu nie obcy był rower;
☆ kierowcy cierpliwi nie używający klaksonów chyba, że delikatnie w celu powitania w trasie powrotnej zrównało się że mną auto na światłach awaryjnych i miła pani poinformowała mnie, że gubię części garderoby po trasie (kamizelka odblaskową, rękawiczki) które to wypadły z odpiętej torby podsiodłowej;
☆ krajobraz każdy znajdzie coś dla siebie, góry morze, płaskowyż;
☆ jadąc w nocy brakowało mi czasami jakiegoś miejsca, żeby usiąść/położyć się na chwilę, żeby rozprostować kości (odpowiednik przystanku autobusowego w Polsce);
☆ stacje paliw na trasie w godzinach późno-wieczornych zamknięte na głucho. Słabo zaopatrzone w smakołyki rowerzystów;
☆ jedzenie co tylko dusza zapragnie, chociaż po dojechaniu do Barcelony – 501 km – marzyłem o musli z kawałkami czekolady z mlekiem;
☆ kawa wszędzie do wyboru do koloru sporo tej kawy wypiłem i wielki problem był z zaśnięciem w Hostelu;
☆ zakwaterowanie na trasie, hoteli jak na lekarstwo, coś takiego jak u nas w Polsce pokoje agroturystyczne, tutaj nie istnieje (przynajmniej na trasie, którą ja sobie wytyczyłem);
Przy planowaniu noclegu warto skorzystać z opcji bookingu (w drodze powrotnej Paweł Kurach zabookował mi spanie w Valencji i to był strzał w „10” bo akurat tam trwa Święto Ognia i miasto jest oblegane przez całe rzesze turystów;
☆ niezliczona ilość dużych rond ładnie zasadzonych zazwyczaj egzytocznymi palmami, w miejscowościach bardzo upłynnia jazdę;
☆ Policja (Gwardia Cywilna) frontem do narodu i rowerzystów. Nie stoją ukryci gdzieś w krzaczoravh czy zaułkach;
☆ rejon Calpe jest to Mekka cyklistów. Każdy znajdzie sobie dróżkę, podjazd, traskę gdzie będzie mógł pałować się do woli.
Same miasteczko urokliwie z masą miejsc do wydania kasy.
☆ pogoda tu jest prawie zawsze wymarzona do realizacji wszelkiej maści planów – poza małymi wyjątkami, że pada.
Na przykład wczoraj tutaj lampa, 30 stopni a w Białymstoku około 3 stopni i pochmurno.
☆ pierwszy raz jestem w Hiszpanii ale mam nadzieję nie ostatni
Takie nasunęły mi się myśli po prawie tygodniu pobytu i przejechaniu 1100 km rowerem.
Proszę o wyrozumiałość, jeśli coś pomyliłem.
Aha i bez kremu UV nie ma co się gdziekolwiek ruszać
Generalnie trzeba się ruszać żeby nie zardzewieć
17.03.2024 Calpe 60,03 km ==>>847 m
18.03.2024 Calpe – Kartagena 255,76 km ==>>1645 m
19.03.2024 Kartagena – Calpe 210,71 km ==>>1339 m
21.03.2024 Calpe – La Vall d’Ebo-Bernia 121,36 km ==>>2067 m
Fajne dwie wspinaczki:
1 – pod Vall d’Ebo
2 – pod Bernię
Pochmurny cały dzień, wiało od rana, że hej.
Na trasie mało widocznych kolarzy. Ci wycieniowani na pewno bali się, że wietrzysko może przewrócić na trasie.
Chwilami przy zjeździe z Berni musiałem dokręcać tak wiał w twarz.
Trip bardzo udany.