Dzień wolny od pracy jest prawie równoznaczny, że czas na przejażdżkę rowerem 🙂
jak tu nie skorzystać z uroków dnia wolnego od pracy 🙂
Poranne czynności przygotowawcze:
– pożywne śniadanie – zazwyczaj makaron w każdej postaci ale tym razem padło na jajecznicę z serem;
– Maxim Carbo Loader do bidonu 0,7 l
– delikatne przekąski na trasę do torby po ramę (Nutrend Voltage Energy lub Nutrend Excelent Protein)
– lampka oświetleniowa przód i tył
Ruszamy w trasę.
Prawie nigdy nie zabieram bidonu na trasę krótszą niż 100 km. W takim przypadku zazwyczaj zatrzymuję się w sklepie spożywczym i tam uzupełniam płyny + obowiązkowo banan.
Tym razem postanowiłem, że będę się wspomagał bidonem z węglowodanami.
Moja trasa ulubiona do Bobrownik.
Przez niektórych nazywana drogą śmierci ze względu na stosunkowo duży ruch TIR-ów. W mojej ocenie jest w tym określeniu sporo przesady. Jeżdżąc od maja 2013 roku nie spotkałem się jeszcze z żadnym zagrożeniem ze strony kierowców. Oby tak dalej.
Dużym ułatwieniem dla mnie jest zainstalowane lusterko przy kierownicy, w którym na bieżąco obserwuję i analizuję sytuację za mną. Jakim pomocnym a wręcz niezastąpionym urządzeniem jest lusterko przekonałem się jadąc w lipcu dookoła Polski. Nie wyobrażam sobie jazdy bez lusterka. Niejednokrotnie też spotykam na trasie rowerzystów jadących bez kasku. SZOK. Jak można być tak nierozsądnym!!!! Nawet bo tak zwane bułki do sklepu za rogiem nie ruszam się bez kasku. Trzykrotnie przekonałem się na własnej skórze jakim wybawcą z opałów jest kask.
Zaznaczam, że dobry kask a nie tandeta z Lidla czy też innego marketu. Osobiście używam dwóch kasków, które różnią się wagą i ….ceną:
– Uvex – na treningi – patrz
– Specialized Prevail – na maratony długodystansowe – patrz