Trzeba się ruszać, żeby nie zardzewieć
Dzień czwarty – czas na gminy koszalińskie.
Bardzo wcześnie rano wyjeżdżam od Tomka ze Szczecina i kieruje się prosto do Koszalina, gdzie chcę zaliczyć kilka brakujących gmin. Pogoda nie nastraja pozytywnie. Jest chłodno, pada lekki deszcz a nisko wiszące chmury nie wròżą raczej niczego dobrego. W dodatku ten porywisty wiatr 🙁 U mnie na Podlasiu takie wietrzyska rzadko występują.
No cóż – trzeba ruszać.
Auto parkuję na parkingu stacji paliw PKN Orlen i śmigam po brakującą gminę Mielno. Jazda dozwolona jest tylko po czymś co kiedyś miało nazwę ścieżka rowerowa. Stan nawierzchni bardzo zły ale nie ma wyboru. A w Mielnie ruch niesamowity chociaż pogoda jest zła. Na plaży podniesiona czerwona chorągiew i pustki poza ratownikami. Robię pamiątkowe foto i oddalam się z tego zgiełku. Wracam do Koszalina i kieruje się wskazaniami Garmina po kolejne gminy.
Układ mam dobry bo mój rowerowy kumpel Krzysiu Hamułka zaoferował, że po zaliczeniu ostatniej gminy Grzmiąca przyjedzie autem po mnie. Świetny pomysł biorąc pod uwagę nisko unoszące się ciemne deszczowe chmury. Spotykamy się z nim w m. Świeszyno, gdzie prosi mnie aby zrobić foto w rejonie remizy OSP do gazetki którą osobiście redaguje.
Po krótkiej chwili śmigam dalej.
Drogi o nawierzchni dobrej, ruch pojazdów słaby.
Po wyjeździe ze Świeszyna napotykamy na sporej wielkości kałuże aż do Grzmiącej.
Po do jeździe do m. Grzmiąca dzwonie do Krzysia i udaję się do sklepu spożywczego uzupełnić elektrolity. Po kilkunastu minutach oczekiwania, ląduje rower na wieszak w aucie Krzysia ruszamy na obiad.
Dzięki Krzysiu za gościnę. Żegnamy się uściskami, przebieram, rower w stojak do Roomstera i jadę do ostatniej, brakującej gminy Łeba.
Ruch na drodze niesamowity. Dojeżdżam do Lęborka i dalej na północ do Łeby. Horror motoryzacyjny. Wszyscy ciągną nad morze. Czyżby zmiana turnusu?
W Łebie krótka rundka rowerem i oddalam się jak najszybciej z powrotem do Lęborka i dalej do Redy, Trójmiasto, Elbląg do Pomorskiej Wsi. Ale to już rundka na sobotę.
Dystans – 100,92 km
PODSUMOWANIE:
1. Pomysł z ruszeniem na Pomorze celem zaliczenia brakujących gmin – strzał w 10.
2. Możliwość spotkania z przyjaciółmi rowerowymi w Szczecinie i pokręcenie wspólnie a przy okazji zwiedzenie Szczecina i rejonów rowerowych na terenie Niemiec – piękna sprawa.
3. Jazda po gminach koszalińskich – bez historii. Byłem, zaliczyłem, na pewno tam nie wrócę rowerem. Dzięki Krzysiu za opiekę logistyczną.