Ultramaratony

24.08.2017 Hel – Tymbark 903 km Non-stop Trip po śladzie Północ-Południe

Autor

dnia

Kolejny przejazd w formule Non – Stop przechodzi do historii.

Dystans – 903,37  km

Czas trwania – 1d:18g:12m
kcal – 40 402 kcal
Średnia prędkość – 21.40 km/h
Maks. prędkość – 64.21 km/h
Średnie tempo – 02:48 min/km
Maks. tempo – 00:29 min/km
Min. wysokość – -0 m
Maks. wysokość – 453 m
W górę – 3489 m
W dół – 3368 m
Wiatr – 12 km/h
Temperatura – 14 °C
Wilgotność – 73 %
Pogoda – Częściowo pochmurna noc, opady deszczu
 
Ultramaraton Północ – Południe od dłuższego już czasu „łaził za mną” i w tym roku postanowiłem, że nie odpuszczę.
Postanowiłem, że w tym roku nie odpuszczę. Termin tegorocznego ultra kolidował z moimi planami zawodowymi w związku z tym postanowiłem pojechać po śladzie ustalonym przez organizatorów w inny, dogodnym dla mnie terminie.
W początkowej wersji miałem jechać sam ale udało się namówić Franka Ducha,  z którym razem jechaliśmy brevet 326 km w Grodzisku Wielkopolskim. Dotychczasowy rekord życiowy Franka to 358 km non stop.
 
Wybór padł na 24 sierpnia – czwartek.
7.00 – Start – na Hel dojeżdża pociągiem Franek i ruszamy w trasę.
 
13 km – 7:21 – Pożegnanie z Helem. Zapowiada się piękny dzień 
 
70 km – Żarnowiec – 10.05 – Lekka przekąska – przepyszne – drożdżówki i jagodzianki – i śmigamy dalej
 
156 km – Kościerzyna – 14.45 – Bye, bye Kaszebe.
 
413 km – Dybrzyń n/Wisłą – 5.50 – popas w kwaterze Agro – do godz. 11.00  oraz w godz. 6-10 w objęciach Morfeusza w Dobrzyń nad Wisłą.
 
500 km Kiernozia-  14.35 – popas delikatny i śmigamy dalej
 
605 km – Opoczno – 21.10  Pizzeria – porządny popas i przebranie się do jazdy nocnej.
 
702 km – Secemin –  5.38 – Krótki popas w sklepie spożywczym
 
800 km – Wielmoża – 13.35 – Wypogodziło się po ulewie. Jest parno, nie chce się już kręcić Byle do celu.
 
903 km – Tymbark – 22.30Koniec jazdy – Tymbark. Sobota godz. 22:30. Przekręcone 903 km. Noc, podjazdy górskie, totalne mgły, zimno Motywacja spadła do 5%. Może innym razem spróbuję jeszcze raz. Dziękuję za doping i pozdrawiam cieplutko. Teraz czas na powrót z Zakopanego, podsumowanie i planowanie kolejnych ultramaratonów.
 

PODSUMOWANIE:

1. Fajna sprawa móc zrealizować wreszcie tę jazdę. Szkoda, że nie wyszło z dojazdem do końca trasy, ale nie ma czego żałować – za rok kolejna edycja i może wtedy termin nie będzie kolidował z moimi planami.
Trasa przejazdu trudna. Sporo podjazdów już na Kaszubach no i w Małopolsce dopiero się zaczyna zabawa z wymagającymi nieraz ściankami.
 
2. Kolejna trasa zaliczona, doświadczenie zdobyte. Pewnie będzie procentowało w kolejnych wypadach ultra długich.
 
3. Bardzo fajnie się mówi: „a mogliście dojechać do Zakopanego” itp. itd. Kiedy masz w nogach ponad 900 km przejechanych, jest noc, zaczynają się góry, odczuwasz już wielkie zmęczenie, nie ma szans na wynajęcie jakiejkolwiek kwatery i jesteś na zadupiu – to wtedy właśnie podpowiada ci coś – „ej tam, dość już tego kręcenia, nie ma czego już udowadniać, koniec jazdy i czas na odpoczynek” – poddajesz się tym sugestiom niestety 🙂 Dopiero po kąpieli i wyspaniu się zaczynasz się zastanawiać czy dobrze zrobiłeś, że przerwałeś jazdę. Fakt. Nie da się już odwrócić biegu wydarzeń.
 
4. W czasie jazdy miałem okazję przetestować mój nowy zakup – torebki firmy APIDURA.    link ===>>>>>    Jedno słowo mam przygotowane – REWELACJA. Praktyczne, leciuteńkie, pojemne i fajne w obsłudze. Polecam szczerze. Dawno już miałem zamiar kupić te artefakty, szczególnie torbę podsiodłową. Podczas jazdy utrzymuje się bezpośrednio za siodełkiem nie ma „bujania” na boki gdy kręcisz na stojąco. Kilkakrotnie jechaliśmy w deszczu – nie przemokły  nie ma potrzeby dodatkowego zabezpieczania w folie  przewożonego ekwipunku. Paski trzymają …. nie polonizują się podczas jazdy
Bardzo fajna i praktyczna jest torba pod ramę – można do niej włożyć obustronnie co tylko sobie życzysz. Ja generalnie wykorzystałem ją do ukrycia batonów energetycznych, żeli energetycznych, tabletek Isostar, chusteczek higienicznych, rękawiczek lateksowych i wielu innych drobiazgów, z których korzystałem w czasie jazdy.
Warte uwagi są torebki, różniące się pojemnością, a zakładane na kierownicę. Ja wykorzystałem je jako schowki na smakołyki, które pałaszowałem w czasie jazdy. Mogą również służyć do przewożenia bidonów.
Podczas przewożenia roweru w pociągu nie było potrzeby demontować wszystkich toreb tylko podsiodłową ponieważ siedziałem od roweru dość daleko. 
 
5. Podsumowując wyposażenie zabrane na trip – trochę niepotrzebnych rzeczy wiozłem ze sobą: pastylki Isostar, dodatkowa bluza SoftSchell długi rękaw, żele energetyczne, batony energetyczne. Po pewnym czasie masz już dość słodkich rzeczy. Futrujesz się na stacjach PKN Orlen albo w sklepach spożywczych i to powinno wystarczyć dla dodania sił.
Przechodzę powoli reorganizację przygotowań do maratonów w postaci zabierania jak najmniejszej ilości sprzętu. Mam nadzieję, że nie będzie to tylko ja + rower + karta kredytowa i cała plejada stacji paliw oraz Biedronek czy sklepów spożywczych.
Żartuję ale jest to ciekawe podejście do sprawy – muszę to przemyśleć.
W niedługim czasie planuję zakup koła z dynamem w przedniej piaście oraz odpowiednich lamp w celu zapewnienia właściwego oświetlenia drogi oraz doładowywania sprzętu elektronicznego. Tak, że mam nadzieję, że nie idę w maksymalne odchudzanie sprzętu ale postawienie na wygodę w czasie jazdy. 
BG-Fit dawno zrobiony  sprawdza się doskonale. Doopa zaczyna boleć dopiero po 653 km, ale da się wytrzymać. Rower systematycznie serwisowany przez Tomka „Skoczka” w extra serwisie SPRINT Białystok  sprawdza się w trasie bez zarzutów. Pozostaje tylko dobre przygotowanie głowy i rozplanowanie awaryjnego noclegu (regenerującego siły) tak aby się zmieścić w limicie czasowym danego ultramaratonu.
I to mnie bardziej kręci niż kolejny rekord życiowy.
 
6. Kolejne ciekawe trasy ultra długie do wyznaczenia przede mną. Jest chęć. Szkoda tylko, że sezon już zbliża się ku końcowi.
 
 
 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *