Kolejny przejazd w formule Non – Stop przechodzi do historii.
Dystans – 903,37 km
Czas trwania – 1d:18g:12m
kcal – 40 402 kcal
Średnia prędkość – 21.40 km/h
Maks. prędkość – 64.21 km/h
Średnie tempo – 02:48 min/km
Maks. tempo – 00:29 min/km
Min. wysokość – -0 m
Maks. wysokość – 453 m
W górę – 3489 m
W dół – 3368 m
Wiatr – 12 km/h
Temperatura – 14 °C
Wilgotność – 73 %
Pogoda – Częściowo pochmurna noc, opady deszczu
Ultramaraton Północ – Południe od dłuższego już czasu „łaził za mną” i w tym roku postanowiłem, że nie odpuszczę.
Postanowiłem, że w tym roku nie odpuszczę. Termin tegorocznego ultra kolidował z moimi planami zawodowymi w związku z tym postanowiłem pojechać po śladzie ustalonym przez organizatorów w inny, dogodnym dla mnie terminie.
W początkowej wersji miałem jechać sam ale udało się namówić Franka Ducha, z którym razem jechaliśmy brevet 326 km w Grodzisku Wielkopolskim. Dotychczasowy rekord życiowy Franka to 358 km non stop.
Wybór padł na 24 sierpnia – czwartek.
7.00 – Start – na Hel dojeżdża pociągiem Franek i ruszamy w trasę.
13 km – 7:21 – Pożegnanie z Helem. Zapowiada się piękny dzień
70 km – Żarnowiec – 10.05 – Lekka przekąska – przepyszne – drożdżówki i jagodzianki – i śmigamy dalej
156 km – Kościerzyna – 14.45 – Bye, bye Kaszebe.
413 km – Dybrzyń n/Wisłą – 5.50 – popas w kwaterze Agro – do godz. 11.00 oraz w godz. 6-10 w objęciach Morfeusza w Dobrzyń nad Wisłą.
500 km Kiernozia- 14.35 – popas delikatny i śmigamy dalej
605 km – Opoczno – 21.10 Pizzeria – porządny popas i przebranie się do jazdy nocnej.
702 km – Secemin – 5.38 – Krótki popas w sklepie spożywczym
800 km – Wielmoża – 13.35 – Wypogodziło się po ulewie. Jest parno, nie chce się już kręcić Byle do celu.
903 km – Tymbark – 22.30 – Koniec jazdy – Tymbark. Sobota godz. 22:30. Przekręcone 903 km. Noc, podjazdy górskie, totalne mgły, zimno Motywacja spadła do 5%. Może innym razem spróbuję jeszcze raz. Dziękuję za doping i pozdrawiam cieplutko. Teraz czas na powrót z Zakopanego, podsumowanie i planowanie kolejnych ultramaratonów.
PODSUMOWANIE:
1. Fajna sprawa móc zrealizować wreszcie tę jazdę. Szkoda, że nie wyszło z dojazdem do końca trasy, ale nie ma czego żałować – za rok kolejna edycja i może wtedy termin nie będzie kolidował z moimi planami.
Trasa przejazdu trudna. Sporo podjazdów już na Kaszubach no i w Małopolsce dopiero się zaczyna zabawa z wymagającymi nieraz ściankami.
2. Kolejna trasa zaliczona, doświadczenie zdobyte. Pewnie będzie procentowało w kolejnych wypadach ultra długich.
3. Bardzo fajnie się mówi: „a mogliście dojechać do Zakopanego” itp. itd. Kiedy masz w nogach ponad 900 km przejechanych, jest noc, zaczynają się góry, odczuwasz już wielkie zmęczenie, nie ma szans na wynajęcie jakiejkolwiek kwatery i jesteś na zadupiu – to wtedy właśnie podpowiada ci coś – „ej tam, dość już tego kręcenia, nie ma czego już udowadniać, koniec jazdy i czas na odpoczynek” – poddajesz się tym sugestiom niestety 🙂 Dopiero po kąpieli i wyspaniu się zaczynasz się zastanawiać czy dobrze zrobiłeś, że przerwałeś jazdę. Fakt. Nie da się już odwrócić biegu wydarzeń.
4. W czasie jazdy miałem okazję przetestować mój nowy zakup – torebki firmy APIDURA. link ===>>>>> Jedno słowo mam przygotowane – REWELACJA. Praktyczne, leciuteńkie, pojemne i fajne w obsłudze. Polecam szczerze. Dawno już miałem zamiar kupić te artefakty, szczególnie torbę podsiodłową. Podczas jazdy utrzymuje się bezpośrednio za siodełkiem nie ma „bujania” na boki gdy kręcisz na stojąco. Kilkakrotnie jechaliśmy w deszczu – nie przemokły nie ma potrzeby dodatkowego zabezpieczania w folie przewożonego ekwipunku. Paski trzymają …. nie polonizują się podczas jazdy
Bardzo fajna i praktyczna jest torba pod ramę – można do niej włożyć obustronnie co tylko sobie życzysz. Ja generalnie wykorzystałem ją do ukrycia batonów energetycznych, żeli energetycznych, tabletek Isostar, chusteczek higienicznych, rękawiczek lateksowych i wielu innych drobiazgów, z których korzystałem w czasie jazdy.
Warte uwagi są torebki, różniące się pojemnością, a zakładane na kierownicę. Ja wykorzystałem je jako schowki na smakołyki, które pałaszowałem w czasie jazdy. Mogą również służyć do przewożenia bidonów.
Podczas przewożenia roweru w pociągu nie było potrzeby demontować wszystkich toreb tylko podsiodłową ponieważ siedziałem od roweru dość daleko.
5. Podsumowując wyposażenie zabrane na trip – trochę niepotrzebnych rzeczy wiozłem ze sobą: pastylki Isostar, dodatkowa bluza SoftSchell długi rękaw, żele energetyczne, batony energetyczne. Po pewnym czasie masz już dość słodkich rzeczy. Futrujesz się na stacjach PKN Orlen albo w sklepach spożywczych i to powinno wystarczyć dla dodania sił.
Przechodzę powoli reorganizację przygotowań do maratonów w postaci zabierania jak najmniejszej ilości sprzętu. Mam nadzieję, że nie będzie to tylko ja + rower + karta kredytowa i cała plejada stacji paliw oraz Biedronek czy sklepów spożywczych.
Żartuję ale jest to ciekawe podejście do sprawy – muszę to przemyśleć.
W niedługim czasie planuję zakup koła z dynamem w przedniej piaście oraz odpowiednich lamp w celu zapewnienia właściwego oświetlenia drogi oraz doładowywania sprzętu elektronicznego. Tak, że mam nadzieję, że nie idę w maksymalne odchudzanie sprzętu ale postawienie na wygodę w czasie jazdy.
BG-Fit dawno zrobiony sprawdza się doskonale. Doopa zaczyna boleć dopiero po 653 km, ale da się wytrzymać. Rower systematycznie serwisowany przez Tomka „Skoczka” w extra serwisie SPRINT Białystok sprawdza się w trasie bez zarzutów. Pozostaje tylko dobre przygotowanie głowy i rozplanowanie awaryjnego noclegu (regenerującego siły) tak aby się zmieścić w limicie czasowym danego ultramaratonu.
I to mnie bardziej kręci niż kolejny rekord życiowy.
6. Kolejne ciekawe trasy ultra długie do wyznaczenia przede mną. Jest chęć. Szkoda tylko, że sezon już zbliża się ku końcowi.