No cóż. Kolejny sezon rowerowy uważam za zakończony.Od razu nasuwa się myśl – no przecież trzeba jakoś ocenić, podsumować ten wysiłek.
Tak, trzeba.
Co też chciałbym teraz to zrobić.
Pamiętam dokładnie analogiczny okres ubiegłego roku kiedy zbierałem się do podsumowania wyników. Wtedy jeszcze nie miałem bladego pojęcia, że będę prowadził swój własny blog rowerowy. I nie na zasadzie jakiegoś chwalenia się ale bardziej jako archiwum swoich poczynań na rowerze.
To, że zagląda tam od czasu do czasu Ktoś, daje mi powód do dalszego prowadzenia. Miło jest kiedy Ktoś czytając dojdzie do wniosku: „kurcze, przecież ja też mogę spróbować jazdy długodystansowej”. I to jest to.
„Nie święci garnki lepią” jak mówi stare, polskie przysłowie. Przecież jeszcze 3 lata wstecz nie robiłem nic w kwestii jazdy rowerem. Ba, nawet nie miałem roweru. Pamiętam jak dzisiaj, kiedy do pracy rowerem przyjechał mój podwładny pokonując 19 km. Myślę sobie – że też chciało mu się tak męczyć?? Kiedy teraz przypominam to sobie to wydaje się to wręcz niemożliwe, że – od maja 2013 roku do dzisiaj przejechałem rowerem dystans ponad 55 tys. km.
2013 – 11 193 km
2014 – 24 439 km
2015 – do dzisiaj 19 846 km
Generalnie wszystko jest możliwe kiedy tylko tego chcemy.
Ja wymyśliłem sobie główne motto – „Trzeba się ruszać żeby nie zardzewieć” i tego trzymam się konsekwentnie w swoim działaniu i codziennym życiu.
Okres jesieni, tzw. okres roztrenowania pozwala na zastanowienie się, przemyślenie co zrobić w przyszłym roku, żeby czuć się wspaniale. I tutaj następuje zastanowienie, ocena sytuacji rodzinnej, finansowej, zdrowotnej a także tej w pracy zawodowej by zacząć układać plan. Właśnie, sporządzenie takiego dokładnego planu pozwala na ocenę swoich możliwości i odpowiedzi na pytanie czy się da wziąć udział we wszystkich zaplanowanych imprezach???
Nad tym będę się zastanawiał za dwa miesiące, kiedy trzeba będzie już wpłacać startowe gwarantujące udział.
Teraz
Chcę skupić się na podsumowaniu upływającego roku (sezon startowy zakończyłem udziałem w TdW 200).
Rok 2015 – w zasadzie podporządkowany był działaniom do zakwalifikowania się do 18 edycji ultramaratonu 1230 km Paryż-Brest-Paryż. Po pierwszym brevecie 200 km w Pomiechówku, który pojechałem 11 kwietnia postanowiłem, że w każdy weekend będę robił dystanse nie krótsze niż 200 km.
Jak to wyglądało można prześledzić poniżej:
01. 11.04.2015 (sobota) – Brevet 200 km Pomiechówek ===>>
02. 18.04.2015 (sobota) – Tour de Warsaw 270 km Warszawa ===>>
03. 25.04.2015 (sobota) – Brevet 300 km Pomiechówek ===>>
04. 02-03.05.2015 (sobota-niedziela) – „Piękny Wschód” 512 km Parczew ===>>
05. 09.05.2015 (sobota) – ultramaraton Puchar Polski „Gryfland” 302 km Gryfice ===>>
06. 16.05.2015 (sobota) – Brevet 400 km Pomiechówek ===>>
07. 22.05.2015 (piątek) – Trip 301 km Białowieża (Trip – postanowienie do zwiedzenia gmin, w których jeszcze nie byłem rowerem) ===>>
08. 30.05.2015 (sobota) – ultramaraton Puchar Polski 324 km Świnoujście ===>>
09. 06-07.06.2016 (sobota-niedziela) – Brevet 600 km Pomiechówek ===>>
10. 13.06.2015 (sobota) – Trip 306 km Kołaki Kościelne ===>>
11. 18-19.06.2015 (czwartek-piątek) – Trip 583 km Berlin – Warszawa ===>>
12. 24.06.2015 (środa) – Imieninowy Trip 306 km Brok ===>>
13. 28.06.2015 (niedziela) – Pierwszy Zambrowski Maraton Rowerowy 200 km – Zambrów ===>>
14. 04-05.07.2015 (sobota-niedziela) – „Pierścień Tysiąca Jezior” 610 km Lubomino ===>>
15. 11-12.07.2015 (sobota-niedziela) – Trip 458 km Sokołów Podlaski ===>>
16. 17-19.07.2015 (piątek-niedziela) – weekend w Ustroniu z Mistrzami Ryszardem Szurkowskim i Czesławem Langiem – 180 km ===>>
17. 22.07.2015 (środa) – Trip 302 km Suchowola ===>>
18. 26-27.07.2015 (niedziela-poniedziałek) – Trip 434 km Radzyń Podlaski ===>>
19. 01-02.08.2015 (sobota-niedziela) – Trip 446 km – „Na pączki do Gdyni” ===>>
20. 16-20.08.2015 (niedziela-czwartek) – ultramaraton 1230 km Paryż – Brest – Paryż ===>>
21. 12.09.2015 (sobota) – ultramaraton Puchar Polski „Rewal Bike System” 301 km ===>>
22. 26-27.09.2015 (sobota-niedziela) – ultramaraton dookoła woj. zachodniopomorskiego 710 km „Tour de PoMorze” Świnoujście ===>>
23. 24.10.2015 (sobota) – Tour de Warsaw 200 km Warszawa ===>>
W powyższych imprezach przejechałem łącznie 9523 km tylko na rowerze Stevens Prestige. Bezawaryjność jazdy we wszystkich imprezach miałem zapewnioną przez najlepszy serwis rowerowy na ścianie wschodniej – „Kamil Bakoniuk SPRINT”. Jak bardzo ważna jest niezawodność sprzętu nie muszę nikomu pisać. Nie ma nic lepszego w czasie jazdy jak wiara w to, że serwisanci Sprintu znowu spisali się na piątkę.
P O D S U M O W A N I E:
- Formuła, którą przyjąłem na początku sezonu (pokonywanie w każdym weekendzie trasy nie mniejsze niż 200 km, co później przerodziło się w dystans 300 i więcej km) była jednorazowym eksperymentem. Bardzo fajnie jest pokonywać coraz to dłuższe dystanse co tydzień jednak według wielu – nie jest to wskazane. To proste. Organizm nie ma czasu na regenerację. I to jest szczera prawda. Czułem jak z maratonu na maraton tracę tę świeżość jazdy:
- Rok 2015 jest wyjątkowy ze względu na fakt, że udało się zakwalifikować i ukończyć morderczy ultramaraton 1230 km Paryż – Brest – Paryż;
- Podsumowując udział w maratonach Pucharu Polski – postanowiłem brać udział tylko w ultramaratonach – najdłuższych dystansach powyżej 300 km;
- Mam nadzieję, że rok 2016 będzie obfitował w wiele imprez długodystansowych (na chwilę obecną znam już terminy kilku fantastycznych wydarzeń, o których postaram się więcej napisać w oddzielnym wpisie poświęconym Planom na rok 2016);
- Korzystając z okazji chciałbym w tym miejscu bardzo serdecznie podziękować:
– mojej osobistej małżonce za cierpliwość i wyrozumiałość w realizowaniu pasji,
– moim przyjaciołom rowerowym zarówno brevetowym jak i z maratonów Pucharu Polski (nie sposób wymienić wszystkich ale głównie Tomkowi Gapińskiemu i Tomkowi Buraczewskiemu, z którymi to walczyliśmy na PBP),
– Prezesowi Klubu Rowerowego „Gryfland Gryfice” za mobilizację do jazdy,
– Kamilowi Bakoniukowi, właścicielowi Sprint Białystok, za pomoc serwisową udzielaną przed każdym maratonem,
– masażyście Januszowi Miczejko „AMJ Rehabilitacja”, który po każdym ultramaratonie przywracał moje mięśnie do stanu używalności.