Midnight Sun Randonnee 1217 km Non Stop
Szwecja – Norwegia – Szwecja
„Trzeba się ruszać, żeby nie zardzewieć”
Dystans 1.217,71 km
Całkowity wznios 10.492,0 m
Całkowity spadek 10.591,0 m
Minimalna wysokość 44,2 m
Maksymalna wysokość 839,2 m
Średnia temperatura 14,5 °C
Minimalna temperatura 6,0 °C
Maksymalna temperatura 33,0 °C
Control | Km Total | Check in | Moving Time | Pace km/h | Moving T | ||||||||
Umeå | 0 | 0 | Sun 16 Jun 23:05 | ||||||||||
Granö | 69 | 69 | Mon 17 02:08 | 3:03 | 22.6 | 3:03 | |||||||
Lycksele | 53 | 122 | Mon 17 04:39 | 2:31 | 21.1 | 5:34 | |||||||
Secret | 73 | 195 | Mon 17 09:08 | 4:05 | 17.9 | 9:39 | |||||||
Vilhelmina | 45 | 240 | Mon 17 11:49 | 2:24 | 18.8 | 12:04 | |||||||
Kittelfjäll | 130 | 370 | Mon 17 20:37 | 8:21 | 15.6 | 20:26 | |||||||
Hattfjelldal | 98 | 468 | Tue 18 03:45 | 6:05 | 16.1 | 26:31 | |||||||
Mo i Rana | 96 | 564 | Tue 18 12:09 | 6:18 | 15.2 | 32:50 | |||||||
Arctic Circle | 97 | 661 | Tue 18 18:55 | 6:46 | 14.3 | 39:36 | |||||||
Vuoggatjålme | 93 | 754 | Wed 19 02:11 | 6:46 | 13.7 | 46:23 | |||||||
Arjeplog | 105 | 859 | Wed 19 12:43 | 5:48 | 18.1 | 52:12 | |||||||
Sorsele | 90 | 949 | Wed 19 18:10 | 5:26 | 16.6 | 57:39 | |||||||
Secret | 74 | 1023 | Wed 19 22:58 | 3:56 | 18.8 | 61:36 | |||||||
Åmsele | 84 | 1107 | Thu 20 04:41 | 5:41 | 14.8 | 67:17 | |||||||
Umeå | 106 | 1213 | Thu 20 11:07 | 6:26 | 16.5 | 73:43 |
Czas przejazdu brutto – 84:01
Grano 69 km Mon 17 02:08
Do Brannland skąd ma nastąpić start docieram około godziny 21. czas do startu tj. do godziny 23:05 mija na degustacji potraw przygotowanych przez organizatora i rozmowach z rowerzystami Herbert Litschke z Niemiec, Chris Beauchamp z USA, Jan Buschardt z Danii, który startuje na poziomym rowerze.
O godz. 23:05 START i ruszamy na trasę. Jest pochmurno ale nie pada. Jest w miarę widno (białe noce). Część rowerzystów zapala światła w swoich rowerach. Wielu uczestników MSR ma założone żółte kamizelki odblaskowe głównie z Paryż-Brest-Paryż. Ja również takową założyłem. Powoli formuje się grupa – szybcy z przodu, średniacy w części środkowej i słabsi w części końcowej.
Na trasie do PK 1 w Grano nad rzeką Ume docieram wraz z Hamid Akbarian, którego spotykam po drodze ( będę jechał z nim do PK Hattfjelldal gdzie nasze drogi się rozjadą). Przejazd drewnianym mostem, zameldowanie się w aplikacji kontrolnej, napełnienie bidonu, skonsumowanie dwóch kokosanek i śmigamy dalej.
Lycksele 53 km ( 122 km) Mon 17 04:39
Punkt kontrolny zlokalizowany jest w Hotelu Lappland. Posiłek w hotelowym foyer + kawa z mlekiem, szybka toaleta i ciśniemy dalej. Stąd po opuszczeniu rzeki Ume rozpoczyna się pierwszy pagórkowaty etap na trasie do Vilhelminy.
Secret Point 73 km (195 km) Mon 17 09:08
Sekretny Punkt Kontrolny przy drodze i bardzo smaczne wrapy z mięsa łosia lub renifera plus kompot z rabarbaru i kawa poprawiają poranny humor. Chwila odpoczynku, podbicie karty brevetowej i trzeba jechać dalej.
Vilhelmina 45 km (240 km) Mon 17 11:49
Hotel Vilhelmina jest pierwszym punktem kontrolnym oferującym miejsca do spania, można również wynająć pokój w hotelu. Gorący posiłek do wyboru. Obiadek bardzo smaczny. Tutaj trochę dłuższa chwila wytchnienia. Przed dojazdem do tego punktu zadzwoniłem do Konrada Nowaka i zapytałem o lokalizację tego punktu kontrolnego. Ze względu na to, że w swojej nawigacji Garmin 1030 Plus miałem wgrany jeden, długi ślad obawiałem się, że Garmin może sprawiać problemy z dokładnym umiejscowieniem lokalizacji Punktu Kontrolnego.
Po obiadku spotykam wypoczętego już i szykującego się do dalszej drogi Damian Pałyska. Krótka pogawędka i szykowanie się do dalszej drogi.
Kittelfjall 130 km (370 km) Mon 17 20:37
Jazda do kolejnego punktu kontrolnego prowadzi przeważnie przez niezamieszkały krajobraz porośnięty górskimi lasami świerkowymi i brzozowymi pełnym bujnej roślinności, niesamowitej ilości zbiorników wodnych, strumyków, rzeczek. Co mi się najbardziej rzuciło w oczy przemierzając bezkresne przestrzenie w Szwecji to brak oznakowania kilometrów drogi. W Polsce co 100 metrów ustawiony jest plastykowy słupek z oznaczeniem nr danej drogi i odległością. Brakowało mi również przystanków autobusowych z wiatami, gdzie można by było chwilę nawet odpocząć. Zatrzymując się gdziekolwiek na drodze nie było możliwości oprzeć roweru, żeby na przykład wyjąć coś z torby podsiodłowej. Trzeba było kłaść rower na jezdni, szczegół ale ważny na przykład przy „siku STOP”.
Czekam na przyjazd Hamida, który po dotarciu do punktu oświadczył, że złapał dwa razy kapeć. Czekam aż Hamid posili się i ruszamy dalej już razem.
Hattfjelldal 98 km (468 km) Tue 18 03:45
Hotel Hattfjelldal jest pierwszym zameldowaniem w Norwegii. Punkt umiejscowiony na uboczu.
Słaby wybór jedzenia 🙁 Nawet nie uzupełniam bidonów. Chwilę odpoczywam i postanawiam ruszać dalej bez snu. Tutaj ponownie spotykam Damiana, z którym jadę do pierwszego podjazdu. Z racji tej, że Damian jest o wiele młodszy ode mnie i mocniejszy odjeżdża szybciutko a ja zostaję solo.
Hamid niestety gdzieś się gubi – a z tego co mówił wcześniej zostaje w pokoju hotelowym na odpoczynek i tu nasze drogi się rozjechały. Dalej już przemierzam kresy północne Norwegii w pojedynkę.
Mo i Rana 96 km (564 km) Tue 18 12:09
Punkt zlokalizowany w kameralnym i cichym miejscu około 15 km na południe od miasta portowego na kempingu Yttervik. Do uzupełnienia woda, batonik energetyczny, banan i kawa.
Wypijam kawę szybciutko i jadę dalej.
Arctic Circle 97 km (661 km) Tue 18 18:55
Droga z Mo i Rana do Arctic Circle dłużyła się niesamowicie. Chwilami przechodziły intensywne opady deszczu aby później wypogodzić się na niebie. Słońce grzało dosyć mocno, ruch pojazdów również wzmożony i tak prawie do samej stacji.
W punkcie, który jest środkiem koła podbiegunowego, szybciutkie zameldowanie się w aplikacji, podbicie karty brevetowej, szybka kawa, odświeżenie się i spotykam Herberta, którego pytam czy mogę z nim jechać do kolejnego PK. Po otrzymaniu zgody, szybciutko nakładam ciuchy na jazdę w gorszych warunkach atmosferycznych. W Polsce określiłbym to – na jazdę w nocy a że tutaj nocy nie ma to jest ten super plus psychologiczny.
Po ruszeniu z punktu następuje seria super zjazdów, które uwielbiam. Po przejechaniu kilkunastu km po prawej widzę tunel a ślad kieruje w lewo na podjazd 12% i tak około 2 km w górę. Pnąc się cały czas do góry ujrzeć można przepiękne krajobrazy ośnieżonych gór, strumieni i odchodów zwierząt na asfalcie. W dalszej części czekają dwa bardzo długie podjazdy. Na drugim podjeździe około 8 kilometrowym Herbert odjeżdża swoim tempem a ja w pojedynkę walczę z przewyższeniami. Pojawia się przepiękna tęcza na niebie, robię pamiątkową fotkę i za jakiś krótki czas zaczyna lać deszcz i tak aż prawie do kolejnego punktu kontrolnego. W okolicy totalne pustkowie, żywej duszy nie ma ani jakiegokolwiek budyneczku. I tutaj przetestowałem zimowe, wodoodporne rękawice które pomogły w przetrwaniu. Czytałem wcześniej, że można być zaskoczonym deszczem i niską temperaturą w górach w Norwegii. O muchach i komarach również czytałem ale jak na razie nie był to uciążliwy temat.
W samotności dojeżdżam do długo wyczekiwanego punktu kontrolnego w Vuoggatjålme, gdzie spotykam wyjeżdżającego z punktu Konrada. Kilka słów zamienionych i każdy jedzie w swoją stronę.
Vuoggatjålme 93 km (754 km) Wed 19 02:11
Punkt umiejscowiony w ośrodku wypoczynkowym usytuowanym nad jeziorem Vuoggatjalmjaure. Bardzo miły pan z obsługi podaje zestaw do jedzenia i wskazuje mi miejsce w domku, gdzie mogę się zdrzemnąć. Po rozwieszeniu totalnie zmoczonej odzieży do wyschnięcia udaję się do domku i tam spotykam ponownie Damiana, który wspiera mnie żelem pod prysznic. Po odświeżeniu się Damian rusza dalej a ja udaję się w objęcia Orfeusza. 3 godzinna drzemka stawia mnie na nogi. Widzę też Herberta na łóżku piętrowym, który dojechał wcześniej na punkt kontrolny. Po przebudzeniu szybkie napełnienie bidonów, przebranie się w suche ciuchy i mknę dalej. Deszcz już przestał się popisywać ale jest pochmurno i wietrznie.
Arjeplog 105 km (859 km) Wed 19 12:43
Droga do Arjeplog upłynęła podziwiając cuda natury. Zastanawiałem się jadąc, jak tu można mieszkać zimą na przykład?? To nie moje klimaty, wolę jednak Polskę i ukochane Podlasie. Po dojeździe do PK usytuowanym w hotelu Hornavan spotykam ponownie Konrada, który wspomaga mnie Voltaren Gel Max. Zaczynam odczuwać ból ud. Po posmarowaniu odczuwam wielką ulgę. Sporo było do tej pory podjazdów a wszystko co masz ulokowane w torbach musisz wciągać. Po dotarciu na metę doszedłem do wniosku, że parę kilogramów niepotrzebnego wyposażenia ciągnąłem ze sobą 🙁 „Polak mądry po szkodzie”.
Na punkcie zestaw obiadowy – zimny co prawda ale w miarę zjadliwy, woda, kawa i cisnę dalej. Konrad rusza wcześniej. Ja po kilkunastu minutach guzdrania się ruszam dalej. Po przejechaniu 63 km, za przejazdem kolejowym w miejscowości Slagnas widzę …..sklep spożywczy i postanawiam się zatrzymać, żeby coś przekąsić. W sklepie młody sprzedawca wspiera mnie kuchenką mikrofalową w której odgrzewa jakąś pizzę. Dokładam trochę sera żółtego, kiełbasy oraz pomidora i można żyć. Wypijam też piwo bezalkoholowe. Był to pierwszy sklep spożywczy po przejechaniu 922 km. W Polsce rzecz nie do pomyślenia 🙂
Sorsele 90 km (949 km) Wed 19 18:10
Bardzo solidny punkt kontrolny z dobrym zaopatrzeniem żywnościowym i fachową obsługą usytuowany w hotelu Sorsele River . Wreszcie owoce, słodycze do dyspozycji jeźdźców. Była też sauna, o której wspomniał napotkany Damian. Tutaj trochę posiedziałem. Odświeżyłem się, zjadłem co się dało i ruszyłem na najdłuższy odcinek do kolejnego punktu.
Secret Point 74 km (1023 km) Wed 19 22:58
Podbicie karty brevetowej, krótka wymiana spostrzeżeń z miłym państwem na PK i jadę dalej. Później od Konrada dowiaduję się, że można było tam się napić kawy czy też coś zjeść. Nic z tych rzeczy nikt nie oferował, kiedy tam byłem 🙁
Amsele 84 km (1107 km) Thu 20 04:41
Przy wjeździe w rejon punktu spotykam ponownie Konrada, który zastanawia się czy jechać dalej czy też mi potowarzyszyć. Wybiera drugą opcję i jest mi niezmiernie miło. Wcinam podwójne porcje regionalnego żarełka z grilla przygotowywanego przez dwie miłe panie i po krótkim odpoczynku, już z Konradem przegrupowujemy się w kierunku mety.
Po drodze spotykamy któregoś z uczestników z Niemiec, w kamperze, który ukończył brevet kilkadziesiąt godzin przed nami. Zostajemy poczęstowani pyszną kawą i po podziękowaniu ciśniemy dalej. Pomimo słońca jest chłodnawo. Ucinając pogawędki z Konradem docieramy do miejscowości Umea.
Umea 106 km (1213 km) Thu 20 11:07
Wreszcie po 84 godzinach pałowania docieramy do mety. Damian oczywiście już jest, pamiątkowe zdjęcie, podbicie kart brevetowych w recepcji Hotelu Scandic Plaza i udaję się do swojej kwatery w dzielnicy Umea – Haga.
PODSUMOWANIE:
* o brevecie Midnight Sun Randonnee 1215 km Non Stop, organizowanym przez Floriana Kynmana w terminie 16-20.06.2024 r., dowiedziałem się od Damiana i postanowiłem wziąć udział. Nigdy przedtem nie byłem w Skandynawii a więc była okazja pokręcić po nowych terenach. Dystans nie robił na mnie większego wrażenia, natomiast wiele znaków zapytania stwarzały warunki meteorologiczne.
* Temat zabezpieczenia logistycznego zamknąłem w kwietniu (zakwaterowanie w Umea, bilety na przeprawy promowe Tallin – Helsinki i z powrotem do Tallina oraz Vaasa – Umea, ubezpieczenie zdrowotne) i pozostało już tylko czekać na dzień 12 czerwca. Tego właśnie dnia o godz. 8:30 ruszyłem autem ze swoim Stevensem do Skandynawii.
Trasa do Tallina wiodła przez Litwę, Łotwę i Estonię. Wrażenia podczas jazdy…..żadne. Wyjeżdżając z Polski i wjeżdżając na teren tzw. „Pribałtyki” miałem wrażenie, że wjeżdżam do jakiegoś Trzeciego Świata. Wąskie drogi, masa fotoradarów, ogólnie wrażenia negatywne. Tallin w nocy zrobił na mnie jak najbardziej pozytywne wrażenie ze względu na pulsujące światła ostrzegawcze na każdym przejściu dla pieszych co sprawiło, że jazda przez metropolię była bardzo płynna i przyjemna. Trasa z Białegostoku do Tallina liczyła 830 km. Po zatankowaniu w samoobsługowej stacji paliw udałem się na odpoczynek. Prom z Tallina do Helsinek rano 13 czerwca (czwartek). Po przeprawie do Helsinek kolejny odcinek do pokonania 470 km do miejscowości Vaasa i tam nocleg w m. Mustasaari.
* 14 czerwiec piątek rano o 8 przeprawa kameralnym promem do Umea. Do zarezerwowanej kwatery w dzielnicy Haga docieram około południa. Czas na rozgoszczenie się, zadekowanie i postanawiam zrobić setunię wokół komina. Jak postanawiam tak i robię. Ruszam na trasę z południowym wiatrem w nieznane 🙂 Pierwsze moje wrażenie rowerowe na trasie to brak słupków oznaczających nr drogi i dany kilometr drogi. Kolejne bardzo pozytywne zaskoczenie to minimalna liczba znaków drogowych (ustawione tylko tam w zasadzie gdzie powinny być) oraz to, że ustawione są w dalszej odległości od drogi na poboczu.
Po powrocie z setuni, czas na odświeżenie się i wyskok na posiłek regeneracyjny do pobliskiej kebabowni prowadzonej przez rodzinę Kurdów.
*15 czerwiec sobota. Odpoczynek do popołudnia i o godz. 17.oo kolacja z uczestnikami MSR w miejscowości Baggbole, gdzie udaję się autem po drodze zabierając z hotelu Scandic Plaza Damiana i Konrada. Kolacja w miejscu jutrzejszego startu. Przepyszne specjały, które człowiek pożera oczyma 🙂 Po zaspokojeniu pierwszego głodu czas na pogawędki z nowo poznanymi uczestnikami.
* 16 czerwiec niedziela godz. 23:05 – START
*20 czerwiec czwartek godz. 11:07 FINISZ
*22 czerwiec sobota wyjazd autem z Umea około 9 rano i trasą na północ dookoła Zatoki Botnickiej jadę do miescowości Pitea – Haparanda – Tomio – Oulu- Helsinki
*23 czerwiec niedziela przeprawa promowa o godz. 15:15 Helsink – Tallin
*24 czerwiec poniedziałek około godz. 9 rano jestem w domu. Autem przejechałem 3350 km no i rowerem 1217 km 🙂
* Impreza zorganizowana przez Florian Kynman i Jego ekipę po raz trzeci. Dziękuję Florian za możliwość przeżycia niesamowitych wrażeń na skandynawskiej ziemi 🙂
Z każdą edycją przybywa więcej osób. Mam nadzieję, że za rok pojadę znowu do Umea aby wziąć udział w IV edycji tego wspaniałego brevetu. W swoich poczynaniach rowerowych założyłem, że nie będę brał udziału w imprezach, które przebiegają po tych samych śladach ale mam nadzieję, że Florian coś tam zmodyfikuje z przebiegiem trasy, chociaż możliwości są ograniczone, szczególnie na terenie Norwegii.
Pomimo przejechania rowerem od 2013 roku około 100 tys. km jest to dopiero moja 5 impreza o długości ponad 1000 km non stop:
– 2014 – Bałtyk Bieszczady 1008 km
– 2015 – Paryż – Brest – Paryż 1215 km
– 2019 – Hel – Zakopanie 1105 km
– 2022 – Londyn – Edynburg – Londyn 1552 km
– 2024 – Midnight Sun Randonnee 1217 km
Ponadto w 2014 roku wraz z Marek Zadworny jechałem dookoła Polski wzdłuż granic – 22 dni – 4310 km z zaliczeniem 80 najbardziej znanych podjazdów górskich od Bieszczad aż po Bogatynię. Suma przewyższeń wyniosła 37 624 m
W roku 2020 powtórzyłem trasę dookoła Polski z Andrzej Wegner jednak w kierunku przeciwnym niż w 2014 i już bez gór. Dystans wyniósł 3020 km – 13 dni, suma przewyższeń wyniosła 16 500 m
* Niezapomniane wrażenia z Midnight Sun Randonnee 1217 km Non Stop