Tour de Warsaw 250 km
-
Dystans 250.41 km
- Czas trwania 9g:26m:44s
- Średnia prędkość 26.5 km/h
- Maks. prędkość 42.3 km/h
- Kalorie 3901 kcal
- Średnie tętno 132
- Maks. Tętno 157
- Min wysokość 62 m
- Maks. Wysokość 185 m
- Łącznie w górę 650 m
- Łącznie w dół 660 m
- Kadencja 82 rpm
- Pogoda Przeważnie zachmurzenie
- Wiatr 18.0 km/h ↘
- Temperatura 3°C
- Wilgotność 86%
Udział w tej imprezie zaplanowałem na początku roku, kiedy tylko dowiedziałem się, że będzie kontynuacja ubiegłorocznego „turu”.
Powód w zasadzie był tylko jeden – bardzo fajna grupa do jazdy.
Nasza grupa obrała nazwę: M-TdW-Team
1. Dawid Budziński
2. Sławek Wnuk
3. Piotr Szewczyński
4. Paweł Kurach
z Nimi jechałem 300 km w październiku roku ubiegłego. W tym roku dołączyło dwóch nowych kolegów:
1. Tomek Wiechecki
2. Paweł Ilba
Kapitanem drużyny jednogłośnie wybraliśmy Dawida i to On uczestniczył we wszystkich zebraniach organizacyjnych.
Start zaplanowany był dnia 18.04.2015 rok (sobota) na godz. 7.42.
Na miejsce zbiórki – OSiR Saska Kępa stawiliśmy się przed czasem. Pobranie urządzenia nawigującego przez Piotra od organizatora, pakietów startowych, przymocowanie numerów na plecach, pamiątkowe foto i stajemy na linii startu.
Kierunek jazdy wylosowano naszej grupie fatalny- jazda do m. Karczew i dalej wokół Warszawy do m. Jabłonna gdzie organizatorzy wytyczyli dystans 200 km. Dystans taki wynikał z faktu, że impreza się nazywa – Tour de Warsaw Prolog!!! A prolog to prolog nie może być dłuższy niż te właśnie 200 km.
No cóż, trzeba było się pogodzić z faktem, iż na trasie czeka nas walka z przeciwnościami pogodowymi oraz z własnymi słabościami. Tak też się stało.
Na trasie nie zabrakło niczego: – deszcz, śnieg, grad, huraganowy wiatr z kierunku płn. i płn – zach. wyraźnie umilały nam życie. W czasie jazdy motorem napędowym był Sławek i Dawid, którzy mocno ciągnęli pozostałych „jeźdźców”.
Mając na uwadze Brevet 200 km, który jechałem 11 kwietnia w głowie miałem ułożony plan jak nie „umrzeć’ na trasie. Na około 130 km, kiedy to ostro wlało strugami deszczu i sypnęło gradem zacząłem odczuwać trudy jazdy. A że nie miałem błotnika nad tylnym kołem to tyłek mokry. Ale co tam, to nie z cukru.
W zasadzie to najgorsze czekało nas na trasie aż do n. Śladowo bo później kierunek jazdy częściowo pokrywał się z podmuchami wiatru. Cóż za przyjemne uczucie, kiedy wiatr Ci dmie w plecy. SUPER.
Trasa jazdy wybrana była generalnie drogami nie uczęszczanymi przez wielkie pojazdy – pomijając oczywiście jazdę przez samą stolicę.
Jazda minęła w towarzyskiej atmosferze i po 9 g0dzinach i 26 minutach zameldowaliśmy się tam skąd ruszaliśmy w trasę.
A na miejscu otrzymaliśmy pamiątkowe torby z suvenirami i skierowani pod namioty celem posilenia się pączkami.
Jeszcze pamiątkowe zdjęcie grupy, wymiana uścisków i wyjazd z powrotem do Białegostoku – autem oczywiście.
Czas na podsumowanie:
– dzięki Dawidowi nie musiałem wstawać w środku nocy, żeby dojechać do Warszawy (ugościł mnie u siebie),
– udana jazda w grupie z chłopakami (mam nadzieję, że kiedyś znowu się uda „załapać” na jakiś maraton),
– sprawna organizacja przedsięwzięcia (sympatyczna obsługa na Punktach Kontrolnych),
– fakt udziału 30 grup startowych (około 195 zawodników), pomimo faktu złej pogody, powinien nastrajać organizatorów pozytywnie do dalszych planów,
– z miłą chęcią wziąłbym udział w Tour de Warsaw 500 km w przyszłości bo jazda po znanych już dróżkach jakoś nie motywuje do wysiłku.
I jeszcze link do notki prasowej – patrz